10.25.2008
dzieci rozpoczynają ceremonię budzenia,
wzywają i nawołują łopatkami
jak armie robotników budowlanych,
jak osy zaprawione w rytmach.
korytarze liści, zgniłek i kasztanów
to dywany i inkubatory:
nie wolno naruszać ich porządku
szybko wstać, otworzyć zimne okno,
wybrać przystanek, dojechać na uczelnię,
zobaczyć jak ślimak śmiga, zaciąga się
jeszcze ciepłym powietrzem
bez śladów soli
i marynowania chodników,
pozdrowić kwiaciarki układające hymny.
patrzeć na staruszków – ich płaszcze, stopy,
ich twarze z ciemną fotografią żalu, jak
medaliki z odbiciami wojaków i partyzantów.
kontemplować stada dziewcząt, w tajemniczych
rajstopkach, z drogimi torebkami które chciałyby powiedzieć:
hej idę środkiem to znaczy. że jestem. Środkiem.
poza tym dużo obserwować:
szczegóły strojów i gustownie dobrane barwy powiek -
- mijając je, nie myśleć o tym, że jesień umiera.
a to wszystko jak koło ulubionego rowerka.
jak przestawienie. własne otwarcie cyklu.
to mitologia. nie zatracić się w tym -
- o wszystkim pamiętać.
0 komentarze:
Prześlij komentarz