Znośność

8.31.2008

Znośność


Kiedyś łowiliśmy martwe łabędzie,
Wyciągane z wody patrzyły szkliście,
niedowierzając, że ktoś ośmielił się ich dotknąć.

Rodzice wciąż nas ostrzegali, ale i tak
chodziliśmy nad staw, omijaliśmy żywe,
a dryfującym wyrywaliśmy pióra,
aż miały różowy kolor śmierci, jak świnie
z chlewu na farmie babci, albo oskubane gęsi.


Później poszło łatwiej, już tak nie jaśniały,
można było zatłuc je kamieniem, okazało się,
że da się pozbyć nieznośnej bieli.

Wskazówki. Bomby zegarowe.

Mówi nie ze spacją. Wolne wybieranie - w konwencji,
którą nazwałbym slapstickiem. Guziki, rękawiczki,
zmarznięte dłonie. Tyle wystarczy. Chyba mam wyczucie.
Wiem, kiedy się zamknąć, a kiedy przewrócić.

Szybko zastępuję wybierane słowa. Potykam się o gałąź,
niezły sposób. Skracam dystans. Puszczam nieme filmy.
Bez sądu doświadczam zgrzytania zębami.
Nie ma czego potępiać, jest po co przepraszać.

Za długo, zbyt dużo podróży jak na taką porę.
Zapina kurtkę. Dostaję zimny gratis modelunku.
Najbardziej się boję fizycznego bólu - dentystów,
niepozornych dziewczyn, głupawych landszaftów.
Rozrzucam, przypadkiem, nasiąknięte liście.
Jesień, niczego w zamian. Słyszę przeczenie,

dalej jest przerwa.

Prolog

8.29.2008

Stać! Wiecie, że to coś więcej, niż zwykłe dobranoc.
Nie wyłączenie światła, a przecięcie kabli, w noc
można spojrzeć bez strachu, teraz trzeba bać się dnia.

Wyjdziemy zamykając za sobą drzwi do pokoju
z kolorowymi tapetami, tata dał nam listę:

Dbać o środowisko, podpisywać dokumenty, za oko
wyłupić oko. Zamieszkać w domu w centrum miasta,
dać się połknąć ulicom. To już nie ten rytm.

Złożyłeś parafkę pod cyrografem. Masz przejść
przez życie po śladach, starannie i do końca.

Ontologia, odcinek pierwszy

8.27.2008

Stoję i czekam, by przekroczyć jezdnię w miejscu nieoznakowanym. Jakaś irracjonalna kobieta obok ma ten sam cel i te same środki ku niemu wiodące. Mówi coś do mnie, dodaje więc coś od najwyraźniej dość wąsko pojętego siebie. Wyjmuję słuchawki z uszu i że co, proszę pani? A nic, proszę pana, odpowiada kobieta, mówię, że te samochody jeżdżą i jeżdżą. Czegóż innego można by się po nich spodziewać, myślę. Nudne są i klarowne słowotwórczo.

Ja tę panią kontestuję.

Nie dam tytułu

8.26.2008

Po trzech dniach funkcjonowania bloga nadszedł czas na małe podsumowanie.

Zanotowano trzydzieści pięć wejść na stronę, z czego około trzydzieści to dzieła ekipy redakcyjnej, brak jednego członka wzmiankowanej ekipy i starań o cokolwiek ze strony tejże, co najmniej trzy odniesienia do tradycji literackiej i jedno błyskotliwe nawiązanie do poezji współczesnej, szeroko pojętą bezkompromisowość, użycie czterech brzydkich wyrazów (chuj, chujowa, kurwa, dupa) w czterech wierszach i jeden rym gramatyczny.

Jesteśmy radykalni jak paracetamol.
Szykujcie się na wstrząs anafilaktyczny i uszkodzenia szpiku, które zakończą się śmiercią.

Przejazd

8.25.2008


Dziury w asfalcie wyrażają wiele To irytuje jeszcze

ich zalepianie jest drogie żmudne – zdążą się zalać

Przejeżdżając po nich mamy szczęście: odległość

przechodniów odmierza licznik a w radio puszczają

hit miesiąca – darmową cenzurę Zbliżając się do miasta

czuję że chuj na powitalnej tabliczce mówi więcej

Tymczasem miejscową redakcję ograniczył remont

i poszerzanie ramki dla tutejszych Przepływające

w żyłach informacje także podgrzewają atmosferę:

przed kościołem straszy Chrystus – nigdy nie zdjęty

z krzyża zaś nocne spacery wyzwalają podskórny

materializm Przecież niestabilność granicy: pastwisko –

cmentarz byłaby problemem gdyby nie frontowa cisza

A dalej kolejna chujowa tabliczka – oznajmująca

wyjazd który coraz częściej daje po oczach

Fritz Janschka, "A" z "Ulysses Alphabet", Dortmund 1983

czy pragniecie być jako bogowie? Spójrz na swój omphalos. Hallo. Tu Kinch. Proszę mnie połączyć z Rajgrodem. Aleph, alpha: zero, zero, jeden
James Joyce

a więc trzymasz strand nie wiesz skąd
ale odbierasz - międzymiastowa może
zza granicy z początku nie poznajesz
w końcu możesz przypuszczać że tak
tak to z mamą rozmawiasz słuchawka
to pępek i sutek

doprawdy dziwne połączenie rozmowa
o wszystkim i niczym a jednak coś
prześwituje w języku po-rzuconym
jakim do ciebie mówi choć nieopartym
na rzeczach najbliższych tobie to tak
słychać litery alfabetu z mięsa z kości z

Prezentacji ciąg dalszy

8.23.2008

Dojazd

Między wschodem a zachodem tory, przystanki.
Rzecz dzieje się na zachodzie. W pustej szkole,

wisząc na mnie, prosi, żebym się na niej nie wieszał.
Mówi się: przymus, a myśli: o kurwa. Sporo do widzenia.

Brudna podłoga, marniejąca paproć. I – dla przykładu
- przyzwoity układ. Jak zwinąć ciało w pasujący dotyk?

Potem jest inaczej. Kolej, cała prosta. Myśli się –
do dupy, a mówi do jutra. Zadzwoni telefon. Zadzwoni,

zapuka, nie powie, że zaszło – co mi się wydaje, kiedy już
po wszystkim skaczę, z wysokości stacji widzę, że jestem

bezpieczny. I gdy piszę, na ścianie: w stanie. Na widnokręgu
leżą moje palce. Jeszcze przez chwilę, dopóki nie zgasnę.

Pusto tu, aż otworze i zacznę prezentacje :)

Sławomir Mrożek powraca z emigracji. Rok 1968

byłem jak młody nieokrzesany Rosjanin
o twarzy szamana i niedźwiedzich
mglistych oczach

narysuje wam słońce mówiłem
właśnie ono albo ptaki
potrafiłem narysować wszystko

wodzony zapachami cygańskich
kadzideł i purpurowych sukien
podróżowałem od wybrzeży Sycylii
(gdzie eleganccy panowie
I kobiety bez zmarszczki)
po ruiny Wiecznego Miasta

widziałem popioły Wezuwiusza porozrzucane
na wiejskich drogach jakby imitacja ziemi
ze śniegiem którego tu nie ma

spotkałem mężczyznę który nie był lisem
i kobietę o której nie mogłem powiedzieć kura
pogrążonych w tańcu konnych przejażdżkach
konie wdzięcznie podcinane cienką szpicrutą

jadłem pierogi bez ograniczeń
bez waszych spojrzeń i nasłuchiwań
śpiewałem podejrzane piosenki

wróciłem

więcej nie pamiętam
i nie mam nic przeciw interwencjom

Wypadałoby zacząć

8.22.2008

Toteż, pozwalam sobie. Wcześniej zaczynał Rafał, ale mieliśmy awarię - nic to. Rafał pisał, że będzie twórczość i że warto. I miał rację.

Warto będzie nas poczytać.

Tytułem wyjaśnienia - będą wiersze, ale nie tylko, bo znajdą się i głębokie refleksje, i wnikliwe analizy, i trafne pointy, i cięte riposty, i cięte kwiaty, i błyskotliwe dowcipy, jak chociażby niniejszy . Będzie naprawdę fajnie.

Przynajmniej mam nadzieję.


Niemniej - jakoś będzie.

które?

Rafał, bloga? Adam? Radek? Wojtek?


No ok.


które okno.

 
które okno - by Templates para novo blogger