8.31.2008
Znośność
Kiedyś łowiliśmy martwe łabędzie,
Wyciągane z wody patrzyły szkliście,
niedowierzając, że ktoś ośmielił się ich dotknąć.
chodziliśmy nad staw, omijaliśmy żywe,
a dryfującym wyrywaliśmy pióra,
aż miały różowy kolor śmierci, jak świnie
z chlewu na farmie babci, albo oskubane gęsi.
Później poszło łatwiej, już tak nie jaśniały,
można było zatłuc je kamieniem, okazało się,
że da się pozbyć nieznośnej bieli.
1 komentarze:
Fajny, ale dla mnie trzy pierwsze wersy zbyt "naiwne" (z tym patrzeniem, niedowierzaniem). Reszta zajmuje.
(masz orta)
DD
Prześlij komentarz