Na rozkaz ściele się ziemie i klasyfikuje, na raz dwa trzy się miażdży orzechy, a na przestrzał otwiera czaszkę i kładzie na półce obok kości udowej

12.02.2008

Gdyby tylko wiedzieli, jak można mieć w dupie
hałasy i jointy, nowe alkohole, sieciowe filmiki
czy śmierć pod pociągiem –
to, o czym się mówi na rok przed maturą.

Kiedy myślę o śmierci, trzymam stopy
złączone, przykryte, posmaruj miodem usta,
przed snem wyłącz wieżę pamiętaj o Śląsku
wiosłuj kurwo wiosłuj

Faktycznie, ktoś umarł i powinno się zrobić
trochę przykro, ale to olewam, wszystko jest
jak w filmie, wagon się przesuwa,
konduktor ma wąsy, do tego zaistniał
niespodziewanie sympatyczny klimat.

Choć nie zasłużyłem, ta miła dziewczyna
nie dość, że jest miła, jeszcze się uśmiecha,
jakby nie wiedziała, że to ja wymalowałem
wielkie CHUJOWICE na przedniej ścianie
dworca, białą kredą na czerwonej cegle, potem.

Co jeszcze wpierdolę, zanim stracę światło,
moja zła żyleto, cienka jak internet?
Przeszukuję kieszenie, by zająć czymś ręce,
doprawdy fatalne zajęcie – gumy na wszelki
wypadek, kilka drobnych złotych,
jakimś cudem oszczędzona dziesiątka różańca,
papierki po słodyczach, one przede wszystkim.

Mówi się kółeczko i mówi się brzuszek.
Przy czym jest płaszczyzna, ale wypięta.
Myśli się o dupach i mówi o sztuce.
w rosji narodziły się nowe szczenięta
i zaraz zostaną poddane tresurze

A jednak nie tyję. Jeszcze się poskładam
i dojdę do siebie: boski jak Maradona,
nowy jak stadion Legii,
przykryty śniegiem, pobielany wapnem,
szybki jak przesiadka, gdy pociąg się spóźnia,
i David Odonkor w starciu z Darkiem Dudką.

Kiedy się odwracasz, myślę o żołnierzach,
a dokładniej – o czerwonych goździkach
w lufach karabinów. Podajesz mi torbę,
z której wystaje jakaś dziwna bułka:
mimo chęci, nie potrafię nazwać,
więc nie zagaduję, tylko ją odkładam,
żeby później podać. Takie wspominki,
wypominki, kartki,
też mógłbym tak umrzeć – sam, pod
szynobusem – a potem być wyczytywanym
obok Zdzisławów i ich żon Genowef,
z nimi oczekując na otwarcie niebios.

Albo nie czekając, lecz tak nie chcę myśleć,
czemu miałbym ściemniać, zanadto się boję.
Co sobie wmawiam, jestem bardzo młody,
wobec czego wierzę w niezniszczalność
materii – cokolwiek to znaczy.

Na dworcu pekape twarz się nie przydaje,
na dworcu pekape przydaje się ślina
i rybackie krzesełko. przynieś własne ryby
i sam siebie połów i sam siebie nabij
oszczędzisz kłopotu

Nic nie zmyje twarzy. Wiem, bo próbowałem
używać nawet tych najgorszych środków,
przypominających nazwy norweskich zespołów
metalowych, a jeśli nie metal,
to co może niszczyć? Chyba tylko winyl.
I chyba z litości.

Wczoraj się goliłem, lecz też nie pomogło,
choć z głośników wychodziły ostre dźwięki,
a drzwi do łazienki były uchylone.
Goliłem się szybko, pewnie niedokładnie,
ale niczego nie widać, więc żadna różnica.
Zdałem sobie sprawę z twarzy.

Tyle punktów aż do dłoni! Udaję trainspotting,
mimo że ktoś umarł. Przyjechała policja,
niedoszli podróżni wkurwiają się na dwie godziny
opóźnienia i tego palanta, któremu się zachciało
blokować umieraniem ich wyprawę na Nysę
lub Kędzierzyn – Koźle. Spisuję numery
i czuję spojrzenia. O to chodziło.

Żwawy staruszek, który podsłuchiwał,
pyta mnie o dworzec w Sankt – Petersburgu,
odpowiadam, że dość duży, niecodziennie ładny,
no, jak całe miasto, przy tym – biały taką bielą,
jaką pan może zauważyć tylko raz w roku,
w jeden wielki czwartek, kiedy w kościele piorą
obrusy z ołtarza. Bóg – dodaję po chwili – plam
nie zauważa i nie, proszę pana, nic mnie nie poniosło,
zdaję sobie sprawę z niedociągnięć systemu.

to znaczy takie kreski które zasłaniają obraz
jałowymi ambicjami aby być obrazem

Tyle punktów aż do dłoni! Ta miła dziewczyna
ciągle się uśmiecha i chyba tylko dlatego myślę,
że jest miła, bo fajowy beret, lektura Cortazara
to żadne argumenty; może tylko tyle, że czasem
spogląda z zaciekawieniem, kiedy opowiadam
o Hamburgu, Paryżu – chciałbym o Meksyku,
ale pociągiem dojechać tam nie sposób
i ciągle się łudzę, że nie ma frajera,
który by uwierzył w tak chujowy bajer.

Jesteśmy we czworo, bo Model gdzieś polazł,
mam cichą nadzieję, że nie wejdzie na wagon,
bo spieprzy decorum. Jak się poczuł Hitler,
kiedy tu przyjechał kilka lat przed wojną
– wcale mnie nie obchodzi, ba,
nas nie obchodzi. Jest nas tutaj czworo,
mam z kim porozmawiać, ale nie mam
o czym. Kiedy się odwracasz, widzę punkty
aż do dłoni. W wersji dla niewidomych
jeszcze nie ma ciała. Olałbym ekspiację,
zrobiła się sama, ta miła dziewczyna
też robi się sama, może się odezwać,
lecz się nie odezwie i w końcu pojedzie.

Szałagan niesie wózek z prądem. Szałagan
niesie kartony. Wiezie na rowerze. Prowadzi
rower jest cholera charonem i ma szeol
z papieru i wiezie kartony

Kiedyś sam jeździłem. Ostatnio, pamiętam,
najpierw się zdziwiłem. Powiedziano,
że mój pociąg odjedzie z toru trzeciego
przy peronie trzecim, a ja byłem pewien,
że są dwa perony, a tory to ściema.
Tory to nie ściema – powiedział ten głos
i to jedynie zrozumiałem z całej perory.
Jak to bywa na dworcach.

Jak się rzekło: cała prosta.
Usiadłem obok grupy ziomów,
musiałem uważać, by się nie uśmiechać,
bo mogli zajebać. A mówili głupstwa,
o których się myśli, że nie można zapomnieć.
I się zapomina.

Korzystając z chwili, użyłem empetrójki,
myślałem o czymś miłym, czyli: nie myślałem,
ściszyłem muzykę, by móc podsłuchiwać
rozmowy telefoniczne szykownej kobiety,
która usiłowała się dowiedzieć,
czy mapy zostały wykonane na czas.
Pomyślałem, że w Totomixie można by
obstawić, czy wydrukowali, a kurs ustalić
jak na mecz Arsenalu z Hall City,
którego Kanonierzy głupio nie wygrali.
I nikt nie umierał. Nie wydrukowali.

wielofunkcyjne urządzenie wysyła faksy
wielofunkcyjne urządzenie nie ma funkcji
zaśnij zasypiam z głową w wiadrze piasku
Daro na dziesiątą siedzi w bocznej ławce
Daro gra w korkach z najka na tartanie
Daro nie zmienia koszulki

Na drugim odcinku stałem przy grzejniku,
blokowałem przejście, mimowolnie dotykałem
wielu ładnych dziewczyn czy to raczej one,
również mimowolnie, dotykały przejścia.
Kruki w wersji empetrzy. Kruki na kilka mega.
Czego to ludzie nie wymyślą.

Zwolniło się miejsce, wszedłem do przedziału,
czy wolne, spytałem, nikt nie odpowiedział,
więc sobie usiadłem, wyjąłem z torby
nową „Piłkę Nożną” i tomik Podsiadły,
nie chciałem się wiercić, nigdy nie wiadomo,
co człowiek zechce przeczytać.

Tuż przed końcem jazdy stanąłem przy drzwiach,
śmieszny, mały facet przyglądał się bacznie,
miał tak dziwną minę, że rzuciłem zwyczajowe
co jest kurwa, by nabrał rezonu i przez chwilę
myślał, że chwycę go za szmaty, wywalę z pociągu.
I przestał się gapić.

Spieszyłem się na walkę Gołoty z Austinem,
ale nie zdążyłem przed pierwszym knockdownem
boi zostawilim pdełko pom wodce. to było tyle.
bahama bahama obama bahama obama
bogini medbh nad zgromadzeniem elektorów
i kulki żelazne

Właściwie to wszystko. Punkty dłoni.
Próba ręki. Ostatnie wykonanie przedśmiertnej
piosenki następuje, jak widać, od razu po śmierci.
W wersji dla niewidomych jeszcze nie ma ciała.
Jak się rzekło, mam w dupie. Tyle punktów światła.
Ta miła dziewczyna w końcu się odzywa,

umieranie, pierdolenie, spanie, rwanie, podrzut,
getry Adama Kokoszki, spodenki Wasyla,
idź, stary, do domu, deus ex machina,
noli me tangere, znam kilka języków, czytam
prozę iberoamerykańską, mam fajowy beret,
ławka jest za ciasna, idź, stary, do domu,
w domu masz kolację i zdejmujesz buty,
weź się jakoś na ręce weź no sama nie wiem.

4 komentarze:

Lutetiavitch pisze...

Niezłe i, bez względu na długość, chce się czytać, bo i to dynamiczne i to muzyczne. Kilka momentów naprawdę dobrych i przypomina pierdolenie Wieniczki, a więc fajnie :)

Krzysztof pisze...

To jest pierdolenie wielkie jak improwizacja.

Rymika Myślicka pisze...

uwaga. to jest najlepsze, co przyszło mi czytać dotychczas. nauczę się tego na pamięć. szeremeta, mistrzu, pisz dla mnie.

Natalia pisze...

Świetne, chociaż uczyć na pamięć się nie zamierzam ;P Ale genialnie, z ironią i dystansem opisane realia dzisiejszego świata.... Myślę, że to może być naprawdę... dla następnych pokoleń, arcydzieło na miarę Mickiewicza, swoisty zabytek kultury początku XXI w. ;)

 
które okno - by Templates para novo blogger